Fajnie, kiedy film przekazuje jakieś wartości, czegoś uczy, coś za sobą niesie. Niestety VCB nie czyni niczego z powyższych. Okazuje się za to zwykłym emocjonalnym pornosem. O tyle gorszym od pornosa w znaczeniu tradycyjnym, że nie niosącym za sobą nawet najniższych lotów rozrywki.
:)
zgadzam się. głupiutki filmik. ale piękne zdjęcia, kobiety, architektura i ubrania. może tak naprawdę tylko o to chodziło.
Zgadzam się - głupiutki.
Chyba nigdy tak się nie rozczarowałam w kinie. Poszłam, bo obiecywano film "w stylu Almodóvar'a!"
"Niesłychane połączenie obu reżyserów!!!"
Otrzymałam pseudointelektualizm dla ćwierć-debili z McDonalds'a...
Jedna.
Wielka.
Żenada.
Nie określiłabym go jako "głupiutki" ale fakt wartości w nim niewiele. Dla mnie jest to film wyśmiewający kobiece marzenia o potrzebach zmian, szukaniu emocji i pasji we wszystkich dziedzinach życia. Koniec końców i tak są z wszystkiego niezadowolone i nawet jeśli osiągną spełnienie to już pragną czegoś innego. Jakieś to takie prawdziwe ale pokazane w dość mało interesujący sposób. Po Allenie spodziewałam się czegoś lepszego. Barcelona za to ładnie przedstawiona.
Niestety muszę się zgodzić. Udało mi się go obejrzeć na tvp1 i naprawdę nie mogę zrozumieć jego fenomenu. A gdy dowiedziałam się, że Penelope Cruz dostała za niego Oscara.. ręce opadają.
Film nie był zły. Oglądało się go całkiem dobrze, aktorzy byli w porządku, fajne połączenie zupełnie różnych charakterów, ładne widoki, ale liczyłam na coś więcej, skoro okrzyknięto VCB hitem.. Koniecznie muszę obejrzeć inne filmy W. Allena, bo na tym niestety się zawiodłam.
Bardzo banalny film i jak dla mnie w ogóle nie śmieszny. Bynajmniej nie przypominam sobie, bym się z czegoś śmiała.